We wrześniu 1939 roku wszystkim wydawało się, że wojna potrwa tylko parę tygodni, a już z pewnością nie dotrze do niewielkiej willi stojącej przy jednej z uliczek na obrzeżach Lwowa.
Wiele mówi się o bohaterach ginących w nierównej walce tam, gdzie szalała wielka wojna, zaś ci, którzy prowadzili swoją małą wojnę, pomagając najsłabszym tego świata – dzieciom, starcom, chorym – odeszli w zapomnienie.
Nie walczyli przy pomocy broni, używali serca jak tajemniczy Maestro, którego jedno jedyne zdjęcie zachowało się w rodzinnym albumie – ale ginęli jak żołnierze.